sobota, 29 listopada 2014

Weekend trwa w najlepsze!

Witajcie!
Dziś był mróz, bo -5 stopni, ale za to nie było wiatru, a słońce świeciło. Siedzenie w domu podczas tak pięknej pogody byłoby grzechem! Więc pojechałam na spacer do miasta nad jezioro Domowe Duże. Obeszłyśmy całe, a to spory kawałek, bo ok. 6 km. Roxi przez prawie cały czas (przez pewien odcinek musiała być na smyczy) była spuszczona. Byłam z niej dumna. Nowe zapachy, rowerzyści, psy, koty, ludzie. A ta była grzeczna i się słuchała. Naprawdę z wiekiem "mądrzeje" (nie pojawiają się w głowie durnowate pomysły). Roxi słucha się bardziej i podejrzewam, że jeszcze dwa miesiące temu wyśmiałabym to, że spuszczę Roxi w mieście! Dziś wszystko wszyło! Jestem bardzo zadowolona! Roxi poznała kilka psiaków, z niektórymi nawet dłużej pobiegała. Wszystko się udało. Po powrocie do domu, po zjedzeniu obiadku wzięła mnie ochota na kolejny, ale krótszy spacer do lasu. Wyszłyśmy na pół godzinki. Ochłodziło się nieco, ale to nam nie przeszkodziło. W lesie zrobiłam mniej zdjęć, ale za to nad jeziorem sporo. Jutro mam ligę pływacką. Jeżeli się szybko skończy pójdziemy na spacer na jezioro Domowe Małe, mające 1 km. Znów będę "uzbrojona" w aparat. Może pójdę z Kasią od Daisy, ale to nie jest pewne. Ona nie wiadomo, czy będzie, bo ona nie może później. Mam nadzieję, że jednak uda nam się razem spotkać. Mianowicie dzień dzisiejszy uznaję za bardzo udany. Wstawiam kilka zdjęć (jest ich mnóstwo) :D Które z zamieszczonych podoba się Wam najbardziej ?




















Recenzja smakołyków aroniowych od BOSH

SMAKOŁYKI ARONIOWE OD BOSH
Smakołyki otrzymaliśmy z wyróżnienia w konkursie u FERA.PL. Jestem ze smakołyków zadowolona, a więc zachęcam do przeczytania recenzji. Skład wzięłam z internetu, bo na opakowaniu przysmaków nie było jej w języku polskim. A cenę podaję mniej więcej, z tego co widzę w sklepach internetowych.
Nazwa: Bosch Fruitees Snack Aronia 200g
Ilość: 200 g 
Smak: aroniowy 
Cena: 8-15 zł 
Skład: min. 20% soczystego mięsa drobiowego
Wilgotność 28,00 %
Białko 25.50 %
Tłuszcz 5,00 %
Włókno 2,00 %
Popiół 4,90 %
Witamina A 5.000 I.E/kg
Witamina D 3500 I.E./kgWitamina E 40 mg/kg

Smakołyki mają mocny, dla człowieka nieprzyjemny zapach. Są małe, ale lekkie. Pies może je z łatwością i szybkością zjeść. Są idealne na nagrodę, ale także na deser. Roxi od razu bardzo łapczywie zjadła przysmak Skład jest dobry, smakołyki zdrowe. Z tego, co widziałam Roxi posmakowały nowe przysmaki. Je je z chęcią, ale są smakołyki, za którymi nieco bardziej przepada, ale wiadomo - to rzecz gustu. Ja polecam smakołyki, ale są bardzo małe, dlatego uważam, że lepsze są dla mniejszych psów, bo u Roxi jedno "chap" i smakołyk znika. Mimo wszystko bardzo jestem z nich zadowolona. Atrakcyjne opakowanie pozwala na swobodne schowanie smakołyków do torby, plecaka. Można je swobodnie otworzyć i zamknąć. 

PODSUMOWUJĄC... 
PLUSY: 
+ zdrowe
+ dla psów smakowite
+ mocny zapach
+ fajne opakowanie 
+ starczają na długo
+ dość tanie
MINUSY:
-nie ma (mało istotne, ale dla człowieka cuchnące) 

Kilka zdjęć: 




POZDRAWIAMY,
MONIKA WRAZ Z ROXI! 

niedziela, 23 listopada 2014

Witajcie!

Internet mi wrócił dopiero w połowie tygodnia, ale podajże, że nawet jeśli by był i tak nie dodałabym posta. Najprawdopodobniej post będzie pojawiał się co tydzień, bo w dni 'robocze' nie chodzimy na spacery z braku czasu, przeciążenia nauką oraz przez szybkie ściemnianie się. Za to wykorzystujemy wspaniałe i lubiane weekendy. Chodzimy na spacery i bawimy się. Za to ostatnio przestałyśmy cokolwiek trenować. Może pora z tym ruszyć? ;) Ale przejdę do "newsów" :D

Patrzcie jakie mamy nowe cudeńka:
-smakołyki aroniowe BOSH (jest ich dużo, w fajnym zamykanym opakowaniu, ale dla ludzi strasznie śmierdzące, ale to przecież nieistotne xd)
-próbki karmy BOSH
-długopis BOSH

Gdybym miała trochę czasu to chciałabym napisać Wam recenzję smakołyków i może próbek karmy, ale raczej to w kolejny w weekend, bo chyba w tygodniu się nie wyrobię, ale jest szansa :D

Fotka:


Wczoraj Roxi była na spacerze w lesie. Bardzo dużo biegała, ma mnóstwo energii, którą udało się nam wyładować. Dziś była na dwóch spacerach w lesie; rano z moim tatą, a popołudniu (już się ściemniało) ze mną. Wzięłam dopiero na ten późniejszy aparat, ale zdjęcia nie wychodziły ciekawe...było ciemno, aparat automatycznie włączał lampę i wszystko było takie "ostre" i mocne...a bez lampy wychodziły słabe i niewyraźne zdjęcia. Jestem dumna z Roxi, bo stała się bardziej posłuszna. Nie wybiega przy otwartej bramce z podwórka, przychodzi na zawołanie i chodzi ładnie na smyczy. Widać poprawę. Cieszę się! 

Siostra w schronisku...tak, siostra Roxi jest w schronisku, w którym niegdyś bytowała Roxi. Znaleziono ją gdzieś. Widać, że jest zaniedbana. Nie widziałam jej na żywo, ale ze słów koleżanki wynika, że jest łagodna, wesoła, lecz nieco przestraszona. Zupełnie jak dawna schroniskowa Łatka (teraz Roxi). Chciałabym ją wziąć, jak wszystkie inne bezdomne zwierzaki, ale niestety - nie da się. Może porozmawiam z tatą..ech. No na pewno nie miałam tego w planach, ale gdy czyimś sercem zawładną psy to już nic nie stawia oporu. Serce mnie do niej ciągnie. Dwie siostry, wesołe i kochane. Oczywiście obydwie kochałabym tak samo. Roxi jest moim oczkiem w głowie. Drugie by się zmieściło. No nie wiem. Modlę się, aby ona do mnie trafiła. Pewnie czytając to, nie podoba Wam się, że tak od razu, ale ja czuję, że to ona. Co mi jest, ech?! 
Tak to jest. Patrzysz sobie aktualności na fb, znajdujesz coś niesamowitego i na przekór wszystkiemu chcesz to mieć. Czujesz, że to to, ciągnie do tego czegoś niezwycięzona siła. Nie zważasz na obecną sytuację, chcesz i czujesz i wiesz, że możesz. I trudno, dążysz do celu. Co zrobić, co poradzić. Hipnoza cię wzięła, taka nieuleczalna. Teraz nie liczy się nic, a to co chcesz. Co się ze mną dzieje, Boże pomocy!! - takie przedstawienie mej sytuacji...ech. Te płaczące oczy, ryczę!!! 


Jej kilka zdjęć: 




A tutaj kilka zdjęć z dzisiejszego spacerku:






POZDRAWIAMY,
MONIKA I ROXI!!! 

niedziela, 16 listopada 2014

Spacer z klubem!

Witajcie!
Dziś udało mi się przybyć na spacer z Klubem Miłośników Psów w mieście nad takim jeziorkiem. Było aż 10 psów! W składzie spacerku:
-ja wraz z Roxi
-założyciel klubu, behawiorysta Sebaastain z owczarkiem niemieckim Aronem półtora roku
-Kasia i Daisy (mała, 5-letnia czarna sunia kundelek)
-Natalka i Fibi (3-4 letni kundelek terrierowaty)
-Agata i Abi (shih tzu, rok)
-Jakaś pani z suczką basenji (Roxi się z nią najbardziej bawiła)
-Jakaś pani z suczką owczarka niemieckiego
-Jakiś pan ze szczeniakiem owczarka niemieckiego Rexem
-Jakaś dziewczyna z yorkiem Lakim
-Pan leśnik Adam ze swoim huskym Amarokiem (niestety był on krótko)

Na początek Roxi była przestraszona, ale wesoła i podekscytowana.Wszędzie chodziła Wzięłam ze sobą plecak ze smakołykami, bidonem dla Roxi z wodą, szarpakiem, frisbee oraz gumowym ringiem. Mimo to Roxi nie była zainteresowana zabawkami., w końcu dookoła tyle psiaków i zapachów! Miała na sobie szelki juliusy i krótką smycz, ale gdyby coś wzięłam 5-metrową. W pierwszych chwilach spacerku kręciła się, skakała, piszczała, dyszała. Była niespokojna. Podchodziła do psów. Nieco kilkanaście minut później poczuła się pewniej. Bawiła się z mniejszymi od siebie, ale do większych (Aron) nie podeszła. Husky Amarok też był większy, ale mimo to podeszła do niego. A gdy tylko ja próbowałam podejść do Arona, albo Aron podchodził do Roxi ta uciekała i kuliła ogon. Haha, z dnia na dzień pewna siebie Roxi, a tu przestraszony pieseł.. Szczerze, jeszcze przed spacerem byłam zdania, że w parku jej na pewno nie puszczę, bo nie wróci, bo ludzie. Ale jak ta pani spuściła suczkę basenji, wesoło biegającą zapraszającą Roxi do zabawy aż  żal mi się mej psiny zrobiło. Na "uwięzi", a to nie jej żywioł! Uległam i spuściłam. Grzecznie się pobawiła i przychodziła na przywołanie. Plusem było, że dookoła było mało ludzi i dzieci. Oprócz tego wróciłam brudna, bo Roxi skakała na mnie, gdy Aron się zbliżał. Musimy popracowac nad pewnym zachowaniem. Mam nadzieję, że kolejny spacer będzie prędko. W sumie na spacerku byłyśmy ponad 2 godziny. Roxi wyszalała się i wróciła zmęczona. Wczoraj byłyśmy godzinkę w lesie na równie udanym spacerku. Co do pogody: mokro, wietrznie, zimno. Grunt, że nie padało. Dostałam od pana Sebastiaana śliczną saszetkę na smakołyki Brit! (kiedy indziej pochwalę się zdjęciem).
Ja niestety swojego aparatu nie wzięłam, bo rodzice mi nie pozwolili...wiecie, mamy wspólny. Mam tego dość, dlatego chcę sobie kupić swój. Także lustrzankę. Ale poczekam, aż znajdę coś naprawdę ciekawego i dobrego, bo wolę poczekać i mieć lepsze niż średnią lustrzankę. A na spacerku pan Sebastiaan robił foty.
A co do mnie mam we wtorek duży i cięzki test z niemca, dlatego od wczoraj się uczę...za to 5-6 grudnia zawody w pływaniu wojewódzkie, a 20.11 (czwartek) zawody siatkarskie. Życzcie mi powodzenia!
U mnie limit na internet się skończył. Pewnie w tym tym tygodniu mama odnowi. (mam nadzieję :D)
Musimy się też pochwalić! Roxi została wyróżniona w konkursie "Nasze kundelki". Już jutro nagrody mają zostać wysłane! Tak się cieszę! Spodziewamy się smakołyków BOSH! Super! I tak mam zamiar kupić smakołyki Brit. Przydadzą się, bo mam w planach naukę sztucze, bo niewiele umiemy.
W przyszłą sobotę planuję pojechać do Pana Sebastiaana na tor agility albo naukę. Zobaczę. Mam nadzieję, że plan wypali!
Aha i Pan SebastiAAn przez dwa "a", bo pochodzi z Holandii.

To tyle. Kilka zdjęć autorstwa Pana Sebastiaana, owczarek długowłosy to Aron. Cudny! :) Jak coś ja, to ta w czerwonej kurtcee. :P
Ja i Kasia xd

Rex 

Fibi 

:)


Amarok 

Abi 

Wspólne

Roxi i Daisy 


Aron 
Więcej foto: KLIK

poniedziałek, 10 listopada 2014

Mokro, brzydko, zimno i mżawka

Długo się do Was nie odzywałam z powodu nauki i braku czasu. Wiecie, natura w roku szkolnym. Za to mamy długi weekend! To coś! Wczoraj miał się odbyć spacer z klubem miłośników psów (nowo powstałym w moim mieście), ale nas nie było. W informacji było podane, że ma się odbyć nad takim jeziorem, ale okazało się, że odbyło się nad innym. A ja myślałam, że nie ma, gdy podjechałam i nikogo nie było. Nie ukrywam, że żal mi było, że mnie nie było, tym bardziej, że miałam aparat naładowany, zabawki i smakołyki...Za tydzień ma się powtórzyć, liczę, że się uda. Dziś byłam na spacerze z Kasią i jej suczką Daisy oraz Natalią, która przyszła bez swojego Fibiego. Było fajnie, ale zachowanie Roxi mniej. Ciągała do wszystkiego i się mnie nie słuchała. Zawsze była ciężka, ale dzis przegięła. No cóż, musimy nad tym pracować. Ale jej do jej takiego zachowania musiał się także przyczynić jej nadmiar energii. Bo spokojny spacer przy nodze nie wystarcza. To tyle. Jakość zdjęć słaba, ale co, jak dysponowałam dziś tylko komórką.


sobota, 1 listopada 2014

Cześć!
Dziś Święto Zmarłych. Ja nie mam w ogóle pochowanej rodziny u mnie w miejscowości, a w tym roku akurat nie jechałam (mam daleko). No cóż, ale postanowiłam, że mimo dzisiejszego święta nie będę kisić się w domu przed telewizorem, a jakoś wykorzystam. Na dodatek nie padało i nie było aż tak zimno. Na początek zebrałam odchody Roxi z podwórka i resztki konewki, którą pogryzła. Później poszłam na spacer. Z racji z tego, że rozpoczęłyśmy naukę tropienia postanowiłam wyjść wcześniej i się schować. Na początku Roxi zignorowała mnie, ale, gdy złapała mocniejszy trop zaczęła szukać. Oczywiście wtedy padła komenda szukaj. Później, gdy spuściłam Roxi ona gdzieś poleciała, a ja chowałam się w jakimś dołku, czy za drzewem i wołałam ją. No, może nie jest to takie tropienie, a zabawy naprowadzające na nowe rzeczy. W końcu przez zabawę także się psiak uczy. Zauważyłam, że Roxi lepiej się szkoli w lesie, niż u mnie na podwórku. Nie mam pojęcia dlaczego, w końcu to w lesie jest więcej rozpraszających obiektów, choć Roxi je zna. Za to na podwórku dostaje tzw. głupawki i szaleje. Dziś uczyłam jej chodzenia przy nodze bez smyczy. Ułatwiła mi to "rączka" na jej szelkach, dzięki czemu mogłam ją szybko złapać, gdyby zaczęła odchodzić. I tak Roxi szła całą drogę powrotną do domu. Robotę ułatwiła znana komenda "noga", którą z pies świetnie zapoznał się z ogólną nauką chodzenia na smyczy. Dziś było świetnie, tylko kilka razy musiałam ją złapać, bo zaczęła szybciej. Z zatrzymywaniem było dobrze, ale to nie jest jeszcze to coś. Ale jak na pierwszy raz jestem dumna! Szczerze rzadko zdarzają się dni, że psiak tak ładnie pracuje. Jutro miałyśmy iść dookoła jeziora w mieście z nowo powstałym klubem, ale niestety nie wypaliło. Główny organizator spaceru i założyciel klubu (pan Sebastiaan, +Szkolenie psów Aron) nie mógł. Niestety. Za to pójdziemy na spacer do lasu .To też coś. :) Mam nadzieję, że pogoda dopisze. Dziś jeszcze zrobiłam porządek w rzeczach Roxi, bo w pudełku walały się luźne smakołyki. Były dwie paczki smaków, które były nieświeże. Teraz skarmię Roxi to, co mam, a później zakupię kolejne smaki. Cudem pomieściłam się w naszych pudełkach, ale poszło. Aczkolwiek dzień uważam za udany. Teraz tylko sobotni relaksik przed telewizorem. Dziś jest świetny film o koniach oparty na faktach. Na TVP 1 o 21.20 "Niezwyciężony Secretariat". :D Miłego wieczoru :))