Kalendarzowa zima była już od kilku dni, jednak w ogóle nie dawała się we znaki! Zaczęłam już w nią wątpić! Dopiero kilka dni temu ziemię okrył biały puch tworząc wspaniały krajobraz zimowy, przynosząc nam wiele frajdy, ale także chłodu. Nie wiemy, ile jeszcze śnieg będzie okrywał ziemię. Liczymy, że jeszcze przez stały styczeń, jak i luty! Śnieg umila nam spędzanie czasu w wolnych dniach. Sprawia nam wiele radości i daje nam wiele pomysłów. Zresztą jest wspaniałą szatą, dzięki czemu wszystko wygląda piękniej.
Jednak przejdę już do głównej bohaterki naszego bloga. Śnieg jak i zima naprawdę na nią działają - zwykle pies z nadmiarem energii. W ostatnich dniach ten nadmiar energii był full, większy niż zazwyczaj. Wczoraj dał się we znaki - Roxi nie mogła usiedzieć w miejscu. Biegała jak szalona. Prędzej ja padnę, niż ona się zmęczy! Muszę jakoś "wyrzucić" tę energię z psa, bo inaczej nie da mi spokoju. Dlatego wczoraj wybrałam się na łączkę głównie na sesję zdjęciową i poobserwować ślady leśnych zwierząt. Głównie sarn i zajęcy. Zapaszki i ślady bardzo rozproszyły Roxi, przez co praktycznie nosa nie urywała od ziemi. A co do sesji - w ogóle nie chciała współpracować. Nawet smakołyki, czyli nasza tajna broń nie poskutkowały. A gdy ledwo Roxi "usadziłam" odwróciła się do mnie tyłkiem i na smaka nawet się nie chciała spojrzeć. Straciłam nadzieję, że dzisiejsze zdjęcia wyjdą, więc poszłam na podwórko, gdy Roxi zachowywała się jak obrażona panienka, której stała się krzywda (no tak, matka zabrała z łączki, gdzie było tak ekscytująco). Żal mi się jej zrobiło, więc zdjęłam szelki i smycz i po prostu stałam na łączce, a ona biegała, jakby ktoś jej petardę w tyłek wsadził. Przynajmniej spaliła trochę energii. Nazajutrz (dziś) poszłyśmy na spacer dookoła naszego jeziora. Przeszłyśmy 6 km. Psiak prawie cały czas bez smyczy. Podobało się, myślę. że psinka się wyganiała.
Zachowanie jest ok, choć czasem zdarzają się drobne nieposłuszeństwa, ale powinnyśmy je niwelować. PRACA, PRACA, PRACA :) Ale nie jest źle. Niestety, mam mało zdjęć, gdyż nim doszłam do połowy jeziora aparat się rozładował. No nie dopilnowałam. Za to dziś w nocy się naładuje na jutro! Wybieramy się ponownie nad jezioro, ale tym razem na spacero-sesję z Natalką i Fibim. :) Spotkamy się o 13.00. Możecie spodziewać się relacji na blogu po spacerze. Nie mogę się doczekać! :) Aha no i dziękuję, bo widzę, że wybiło nam aż 20 obserwatorów! Dziękujemy! :)
Pozdrawiamy i przedstawiam kilka fotek z wczoraj i dziś:
No ale dobrze, że chociaż się wygoniła, a zdjęcia i tak wyszły śliczne :). Moja Daisy też szaleje na widok śniegu i wszędzie węszy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Evily i Daisy
U nas też spadł śnieg. Kentucky też kocha śnieg i dostaje głupawki, więc na łąkach czy w lesie również się wybiega :)
OdpowiedzUsuńwww.aussie-dog-world.blogspot.com
Pozdrawiamy
Ja też z Harry'm chodzę na pole, bo inaczej nie pozbędzie się energii :) Ciągle tylko niucha i biega, więc przynajmniej się trochę męczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy! Czekamy na relację i kolejne fotki :D
Fajne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńŚnieg jako główny sprawca szaleństwa :)
Pozdrawiamy
Fifi i Roxi
My, choć pola mamy praktycznie pod nosem, to nie chodzimy na nie, bo pies jest tam jakiś niespokojny, boi się czegoś... No ale przynajmniej Wy korzystacie ;))
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia! Sama radość na pysku Roxi <3
Czekamy na relację ze spacerku ;3
Pozdrawiamy.