Para buch, a pies w ruch! :P

Stwierdzam, że zaniedbałam bloga, a tym bardziej, że nie opisałam ważnych wydarzeń. Między innymi tego, jak spędziliśmy dzień zwierząt. Napiszę dziś/jutro posta o mojej niedzieli (5 październik), które spędziłam w schronisku. Ale ten post głównie dotyczy Roxi, a więc podzielę się z Wami wrażeniami z 4 października. Wyszłam z Roxi na super spacer. Biegałyśmy, bawiłyśmy. Po ok. 2 godzinach wróciłyśmy do domu. Odpoczęłyśmy i przystąpiłyśmy do dalszych szaleństw i zabaw, ale na podwórku. I wspomnę o wręczaniu prezentów.... ;) Bawiłam się dobrze, myślę, że Roxi się spodobało. Jak z naszym dogfrisbee? No, no...pies się zainteresował, alem gdy frisbee leci to za nic go nie łapie. Boi się, że dostanie frisbee w psyk i tyle. Poczeka, aż owa zabawka będzie na ziemi i bezpiecznie ją bierze i ładnie przynosi. No nic, postaram się ją jeszcze zachęcić. U mnie nauka wrze, mnóstwo tego wszystkiego! Ale jakoś, jakoś...no przyznam, że Roxi poświęcam mniej czasu niż dotychczas, a pies daje się we znaki. Pogryzł trochę butów, no, ale na szczęście domowych.

U nas wszystko oki, nie możemy doczekać się weekendu! No...może dzisiejszy dzień nie ma najlepszych skojarzeń...dokładnie 7 października 2013 roku mój ukochany labrador Bruno został uśpiony...może kiedyś napiszę Wam jego historię...echh...teraz nie staram się rozpaczać, a wspominać. Czuję, że duchowo jest i tak ze mną...choć brak mi go..chciałoby się mieć Roxi i jeszcze tego szaleńca, ale najwyraźniej tak musiało być...

Przepraszam, ale ostatnio byłam u rodziny i na ich kompie mam zdjęcia, a teraz nie mam czasu zgrać, dlatego wstawiam to jedną fotkę z prezentami, co zdązyłam umieścić na fejsbukowe FP...

PREZENTY!


POZDRAWIAMY,
MONGA I ROXI! 



PS. nazywam się Monika, ale tak jakoś na mnie mówią i...