niedziela, 21 września 2014

Podsumowanie dzisiejszego dnia

Cześć! Na samym początku chcę zaprosić do przeczytania naszych recenzji:

Dziś poćwiczyłyśmy agility, samokontrolę i kilka sztuczek. Roxi nauczyła się kolejnej: wstydź się. Wszystko szło dobrze, w samkontroli udało mi się położyć smakołyk na jej nos i to na 2 minuty. To sporo, tym bardziej, że Roxi miała z tym problemy. A tak ogólnie samokontrola idzie nam świetnie, powiem, że oprócz trzymania smakołyka na pysku idzie nam perfekcyjnie, już jesteśmy ciut przy ideale. Agilitki też idą dobrze. Roxi bardzo lubi pokonywać tunel, nawet z własnej woli. Z hopkami też jest w porządku, ale kilka problemów pojawiło się ze slalomem. Jeszcze ich nie zniwelowałyśmy, ale pracujemy nad tym i mam nadzieję, że nam się uda. Dziś trening przebiegał nieco inaczej, niż inne. Był pozytywniejszy, a więc przebieg szkoleń trochę się zmienił. O ile zdążę, to jutro postaram się napisać jak on przebiega, chcielibyście? Roxi po agility była zmęczona. Jęzor miała prawie do ziemi, a sama leżała. Widać, że z toru czerpie dużo przyjemności i frajdy. Zastanawiam się, czy w wolnych chwilach nie zacząć także dog frisbiee. Może zakupię 2 dyski, kto wie...poza tym wkrótce zrobię sobie ze 3 nowe hopki, nowe kółko i mniej prawdopodobniej mostek. Niedługo zakupię szelki, zdecydowałam się na norwegi. Nie wiem jeszcze jaki wzór, ale wkrótce muszę podjąć te decyzję. Mam nadzieję, że trafię. Szelki zakupię u Kudłaty Art. W wtorek/środę wybiorę się do zoologicznego i coś kupię Roxi. I może tego czegoś pojawi się recenzja. :)

Jutro mamy szczepienie na wściekliznę...to męki, bo Roxi ma dosłownie fobię. Dlaczego? Kiedyś nie bała się weterynarza, ale, gdy w maju zachorowała na babeszjozę musiała dostawać przez 5 dni zastrzyki...od tamtej pory, gdy tylko widzi, że zbliżamy się do weterynarza zaczyna panikować, piszczeć, skakać, wyrywać się, kulić ogon. Nad tą fobią pracujemy. Ostatnio, na początku września byliśmy u weta z tą gulką to właśnie tak było, ale odkąd weszliśmy do gabinetu mniej się bała, pewnie dzięki świetnemu podejściu Pani Joasi, weterynarz, choć wciąż się trzęsła, ale już malutko. Liczę, że jutro Roxi nie będzie tak się bać.

Dziękuję za przeczytanie! Czekam na Wasze komentarze!

Kilka zdjęć z dziś: 










2 komentarze:

  1. Hyhyhy widzę, że u Was biedronkowe agilitowe sprzęty też się sprawdzają :)
    Piękne zdjęcia. Ja zbieram się do obroży z Kudłatego :)
    Z daleka jesteście? :)
    Pozdrawiamy, Ola i Piano

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojj, dzięki! Ze zdjęciami nie przesadzaj, bo super nie są. Jak na razie biedronkowe chinolki są dość spoko.
    Jesteśmy z Mazur, nieopodal Olsztyna.

    Także pozdrawiamy! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! :)